single-image

Ktoś inny ją kiedyś pokocha. Nie można walczyć w pojedynkę.

Aleksandra Broda

Wiem, że zdarzają się kobiety, które krzywdzą mężczyzn, po urodzeniu dziecka zmieniają się w czarne charaktery, później odchodzą i zostawiają mężczyzn, utrudniając kontakty i robiąc pod górkę. Następnie znajdują sobie kogoś, układają życie, a mężczyzna nie ma szans na kontakty z dziećmi. Znam i takie przypadki.

Jednak to mężczyźni najczęściej tracą zainteresowanie swoimi partnerkami, często właśnie po pojawieniu się dzieci. Jedni nie mogą sprostać rodzicielskim wymaganiom, drudzy po prostu mają dość widoku zmęczonej, często narzekającej kobiety. I to właśnie mężczyźni coraz częściej okazują się niedojrzali emocjonalnie, a „rodzina” to dla nich ich własna mama. Tak. Tak właśnie jest. Kiedy pojawiają się problemy, zamiast po męsku wziąć to wszystko na klatę, oni uciekają, oddalają się i chowają się za maską: „Oj. Ja też jestem zmęczony!”. Kolejną sprawą jest to, że mężczyznom nie chce się walczyć i starać. Nie wiem czemu, ale niektórzy uważają, że kobiety będą z nimi i tak.


To nie jest wcale prawdą, że to z kobietami jest coś nie tak. Nie znam najbardziej walecznych kobiet niż te, które przez kilka lat walczyły o związek. Nie znam bardziej przykrego uczucia, od tego, kiedy ojciec dziecka mówi do żony: „Ok. To się rozstańmy”. Albo bierze nogi za pas i sam ucieka. Tak, to kobiety walczą. Często jednak ich starania albo nie są doceniane, albo w ogóle niezauważane. Ileż można?

Ok, kobieta postanawia odejść. Ale kobiety decydują się na odejście, dopiero kiedy są całkowicie pewne, że tego nie da się odratować. Często przez lata ratują coś, co nawet nie istnieje. To nie jest tak, że kobiety z dziećmi podejmują to wszystko pochopnie i w nerwach. Do tej decyzji dojrzewają, wypruwając żyły i co najsmutniejsze — tracąc swoją godność.

Mężczyźni? Pierwszy taki okres jest dla nich dość szokujący. Czasami jest tak, że zaczynają się tym wszystkim cieszyć. Przykładają się do roli weekendowych ojców i naprawdę czują ulgę. Inni z kolei znikają, gdzie pieprz rośnie, porzucając swoje dzieci. Co robią kobiety w tym czasie? Przeżywają, smucą się i załamują. Walczą dzielnie, bo mają dla kogo – dla swoich dzieci.

Mija jakiś czas, często bardzo długi. Kobieta odżywa, doskonale radzi sobie z samotnym wychowaniem. W końcu poznaje kogoś. To nie jest tak, że kobiety od razu szukają kogoś. Często właściwie nawet nie szukają, bo chcą odpocząć, nabrać dystansu i odbudować swoją godność. Do tej decyzji też zazwyczaj się dojrzewa. To nie jest ani proste dla kobiety, a tym bardziej dla dzieci. Ale w końcu nadchodzi ten moment, czy to za rok, czy za dziesięć lat.

A później to jest właśnie cios dla byłych mężczyzn. Fakt, że ich była kobieta jest szczęśliwa. Że z jego dziećmi przebywa ktoś inny, inny mężczyzna. Okazuje się, że faktycznie, może nie było tak źle. Że może wystarczyło zawalczyć, dostrzec. Zazdrość, złość, smutek? Jakie to wszystko odwrotne, pogmatwane. Oczywiście są i tacy, którzy nic sobie z tego nie robią, bo się kompletnie nie interesują. Znajdą się i tacy, którzy naprawdę będą się cieszyć, że wreszcie ONA sobie kogoś znalazła.

Dlatego zachęcamy do walki o związki, ale z obu stron. Bo… każdy z nas ma prawo być szczęśliwy. Żebyśmy później nie musieli żałować, że jest za późno.

Ten artykuł powstał dzięki naszej czytelniczce. Jeśli ty również chcesz napisać nam ciekawą historię albo zaproponować temat, pisz śmiało: historierodzicow@gmail.com

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)