single-image

#Ku przestrodze- moja córka znikała na moich oczach, a ja nawet tego nie widziałam

Aleksandra Broda

Kochani, jest nam niezmiernie miło, że cały czas dostajemy od Was wiadomości. Jedne wzruszają, drugie z kolei budzą mały niepokój. Przy niektórych dopadają nas refleksje, a serce łamie się na pół.

“Cała się trzęsę, jak to piszę. Nie wiem właściwie czemu to robię, ale muszę komuś to powiedzieć.

Uczucie osamotnienia i bezradność towarzyszyły mi od rozwodu. Do końca myślałam, że mąż zmieni zdanie i nas nie zostawi. Myliłam się. Kompletnie się posypałam. Nie próbuję siebie usprawiedliwiać, ale to ważna część tej historii. Właściwie od tego wszystko się zaczęło. Chcąc zrekompensować sobie stratę męża, zaczęłam wychodzić z domu na spotkania z koleżankami. Po pracy szłam do perfumerii, żeby kupić sobie jakiś nowy kosmetyk, który w tamtym czasie naprawdę poprawiał mi humor. Bardzo potrzebowałam czuć się kobieco. Moja córka chodziła do pierwszej klasy liceum i dawała sobie świetne radę. Rozwód zniosła bardzo dzielnie, była wtedy bardzo pochłonięta nowymi znajomościami, być może dlatego. Zaczęłyśmy rozmawiać o kosmetykach, nowościach w modzie- ja pożyczałam jej swoje kosmetyki. Nawet nie zauważyłam, kiedy przestałyśmy rozmawiać na naprawdę ważne tematy. Ja wychodziłam wieczorami na drinka, a ona zapraszała swoje koleżanki na babskie ploteczki. Narkotyki? Alkohol? Nic z tych rzeczy. Kiedy wracałam do domu, córka spała grzecznie w swoim łóżku. Oceny miała dobre przez cały czas. Naprawdę nic nie wskazywało na taki scenariusz.

Ja zawsze byłam tzw. szczypiorkiem. Nawet ciąża była dla mnie łaskawa i szybko wróciłam do formy sprzed niej. Córka natomiast po ojcu odziedziczyła krągłe kształty. Była bardzo piękną nastolatką. Wiosną zobaczyłam coś bardzo dziwnego- córka wychodziła do szkoły ubrana w moją sukienkę:
-Mamo, mogę ją pożyczyć? Jest piękna!
Zdziwiłam się, że córka się w nią zmieściła. Właściwie na niej wyglądała lepiej, bo zwiewnej. Ja zawsze musiałam wstrzymywać oddech, kiedy ją ubierałam.
-Dziecko, jak ty schudłaś!- krzyknęłam.
– Teraz dopiero to zauważyłaś? Zapytała zdenerwowana i wyszła.

Chyba nie muszę mówić, że zanim się otrząsnęłam, minęło dobre pół godziny. Bez wahania wparowałam do pokoju córki i zaczęłam wyrzucać jej rzeczy z szafek w poszukiwaniu sama nie wiem czego. Nie znalazłem nic podejrzanego.
Jakim cudem ona tak schudła? Kiedy? Przecież nie była na żadnej diecie albo ja o tym nie wiem? I wtedy doszłam do wniosku, że mogłam zwyczajnie nie zauważyć, że zaczęła się odchudzać. Codziennie dostawała pieniądze, żeby zjadła coś porządnego na mieście, bo ja nie gotowałam wcale. Postanowiłam, że porozmawiam z córką na spokojnie, kiedy wrócę z pracy.

Mijały miesiące, a moja córka mijała się ze mną w drzwiach. W ogóle nie rozmawiałyśmy, ale widziałam, że chudnie dalej. Chociaż bardzo mnie to niepokoiło, chciałam dać jej wolność i przestrzeń. Bałam się, że kiedy będę drążyć temat, ona spakuje się w jednej chwili i wyprowadzi do ojca. Ufałam jej, chociaż wcale jej nie znałam. Odpuściłam, bo tak było mi wygodniej.

W listopadzie zeszłego roku zadzwonił telefon ze szkoły:
„Pani córka zasłabła i rozbiła sobie głowę. Zabrała ją karetka”
W szpitalu powiedzieli mi, że córka jest niedożywiona i najprawdopodobniej ma anoreksję albo bulimię. Właściwie nie powiedzieli, lekarz prowadzący zapytał się mnie, od jak dawna moja córka choruje. Bałam się przyznać, że nie zauważyłam anoreksji. Bałam się przyznać, że nie mam o niczym pojęcia. Musiałam jednak to zrobić, w końcu chodziło o życie mojej córki.

Jak wygląda nasza walka z anoreksją? Właściwie to wiem tylko tyle, że córka powoli z niej wychodzi. Chodzi do psychoterapeuty i jest pod ciągłym nadzorem. Mąż, kiedy dowiedział się o wszystkim, złożył pozew do sądu o ograniczenie mi praw. Córka sama stwierdziła, że lepiej jej będzie z ojcem. Każdego dnia walczę o to, żeby odbudować więź, ale mój były mąż, i ona sama nie chcą utrzymywać ze mną kontaktów. Wiem, że to moja wina. Wiem, że to wszytko przez to, że patrzyłam tylko na czubek swojego nosa… Proszę, pomóżcie, albo chociaż nie popełniajcie takich błędów, co ja.”

 

Przypominamy, że cały czas możecie do nas pisać swoje historie na adres: historiakuprzestrodze@gmail.com . Gwarantujemy anonimowość i zmianę danych. 

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)