single-image

„Żona powiedziała, że dziecko uratuje nasz związek. Grozi mi” [LIST].

Aleksandra Broda

Dzisiaj publikujemy list od naszego czytelnika. Szczerze powiedziawszy, jesteśmy w szoku i długo zastanawialiśmy się, czy opublikować ten list.

Mówi się o tym, jacy to faceci są źli. Tak, są. Większość zachowuje się jak dzieci – widzę to po swoich znajomych. Ze mną jest inaczej. Dbam o żonę i o naszego pięcioletniego syna. W naszym domu się rozmawia, nikt nie wiesza nad nikim psów. Problem jest tylko jeden. Nasz związek przechodzi kryzys. Już jakiś czas temu się on wypalił, ale wiem, że z żoną się kochamy. Przynajmniej ja ją kocham. To ja, niedobra płeć, prosiłem ją, abyśmy poszli do psychologa. Ona jednak zasugerowała, że być może brakuje nam… drugiego dziecka. Zaczęła mnie straszyć i szantażować.

Ja też bym chciał, ale nie jestem na to gotowy. Wolałbym najpierw naprawić naszą relację. Nie ze względu na to, że dopiero odpocząłem od pieluch i jestem leniwy, ale dlatego, że my z żoną ze sobą nie sypiamy od dłuższego czasu. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym powiedzieć jej: „ok” i dopiero wtedy wrócilibyśmy do naszego współżycia.

Coraz gorzej wychodzą nam rozmowy, a na ich miejsce pojawiają się kłótnie. Żona jeszcze przed tym wszystkim powiedziała, że zaczęli interesować ją inni mężczyźni… Czy to jest najlepszy moment, żeby decydować się na drugie dziecko? Nasz syn zrodził się z miłości. Szanowaliśmy się, kochaliśmy i wiedzieliśmy oboje, że damy synowi miłość. Drugie dziecko zrodziłoby się z desperacji i w cichej nadziei, że uratuje nasz związek, wznieci w nim ogień? Mi wydaje się to niesprawiedliwe. Żona tego nie rozumie. Ja cały czas mówię, że chcę drugiego dziecka, ale najpierw musimy zrobić coś ze sobą. Ona mówi, że brakuje jej potwierdzenia miłości z mojej strony i że ciąża zbliża do siebie partnerów. Wywiera na mnie presję. Wydaje mi się, że nawet mi grozi.

A ja jestem w czarnej dziurze. Jeśli nie zgodzę się na drugie dziecko, zanim naprawimy sami nasz związek, to zabierze mi syna. Boję się, że zrobi wszystko, aby mnie skrzywdzić.

Jak pójdę jej na kompromis, to skrzywdzę niewinne dziecko i szczerze to nie wierzę, że ono wszystko naprawi. Nie mógłbym mu spojrzeć w oczy. Nie chcę dziecka dla ratowania związku. Chcę za jakiś czas, z miłości i z pewności.

I co mam robić? Kocham swoją rodzinę. Przyrzekałem wierność i uczciwość. Moja żona zamienia się w szantażystę, ale nie chce walczyć uczciwie o nasz związek. Ja robię to codziennie. Namawiam na terapię, a ona na drugie dziecko… Boję się, że cokolwiek wybiorę, ona się na mnie zemści. Mówiłem setki razy, że chce dziecko, ale najpierw musimy znów się do siebie zbliżyć. Dziwna sytuacja… Bardzo się boję.  

Zobacz również

# Ku przestrodze
close slider
TWOJA HISTORIA KU PRZESTRODZE (4)